Podpalenie najmniej prawdopodobną wersją pożaru w Pszowie
Po poniedziałkowych oględzinach miejsca tragedii prokuratura formalnie wszczęła śledztwo. We wtorek są prowadzone sekcje zwłok ofiar, ich tożsamość jest wstępnie ustalona, ale niewykluczone, że konieczne będą badania DNA.
Informację o pożarze budynku mieszkalnego połączonego z hotelem pracowniczym w Pszowie służby otrzymały w niedzielę ok. 18.30. Obiekt o wymiarach 20 na 55 metrów objęty był ogniem na wszystkich trzech kondygnacjach i na dachu. Z budynku służby ewakuowały 12 osób (7 mężczyzn i 5 kobiet). Jedna z nich trafiła do szpitala, a pozostałe 11 do innego hotelu. Wśród ewakuowanych było 10 obywateli Polski i 2 obywateli Ukrainy. Przeszukujący budynek strażacy znaleźli 5 ciał, 3 na pierwszym piętrze, a 2 na poddaszu. Według policji w pożarze zginęła kobieta w wieku 36 lat i czterej mężczyźni w wieku od 49 do 69 lat.
Informację o formalnym wszczęciu śledztwa przekazali we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Karina Spruś i szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim Rafał Figura. Postanowienie zostało wydane po poniedziałkowych, wielogodzinnych oględzinach miejsca tragedii. Postępowanie jest prowadzone pod kątem art. 163 Kodeksu karnego, a więc sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru, którego skutkiem była śmierć pięciu osób.
Prok. Figura powiedział, że we wtorek są prowadzone sekcje zwłok. Jeżeli w ich trakcie nie uda się potwierdzić tożsamości każdej z ofiar, konieczne będą badania DNA.
W mediach pojawiały się informacje, że do pożaru doszło przypuszczalnie w kuchni.
„Obecnie badamy każdą hipotezę, każdą możliwość. Najmniej prawdopodobne jest umyślne podpalenie. Raczej jest to nieumyślne zaprószenie ognia lub nieostrożne obchodzenie się z ogniem. To jest najbardziej prawdopodobna wersja, natomiast kto, gdzie i w jaki sposób – te okoliczności w dalszym ciągu są badane” – zaznaczył prokurator.
W ustaleniu przyczyny pożaru kluczowa będzie opinia biegłego w zakresie pożarnictwa, który w poniedziałek brał udział w oględzinach miejsca tragedii.
W budynku okazjonalnie wynajmowano pokoje różnym osobom – pracownikom i ludziom będącym w trudnej sytuacji życiowej. Część z nich miała podpisane umowy najmu, a część zawarła takie umowy jedynie w formie ustnej. Nie była to działalność zarejestrowana jako hostel, czyli podlegająca przepisom ustawy usługach turystycznych czy hotelarskich. (PAP)
kon/ joz/
